O królu Arturze usłyszałam po raz pierwszy dawno temu. Podziwiałam jego odwagę, męstwo, dobroć i szlachetność. Artur to wzór wszelakich cnót. Myślę, że wszyscy o nim słyszeli, jednak jak świat długi każdy zna inną wersję tej historii. To legenda, którą nigdy mnie nie nudziła i tata opowiadał mi ją wiele razy. Zaciekawiona, jak Bernard Cornwell przedstawi Artura i jego dzieje sięgnęłam po powieść „Zimowy Monarcha”.
Dawny wojownik Derfel opowiada nam krwawe losy Brytanii na przełomie V i VI wieku naszej ery. Gdy był dzieckiem zabrano mu matkę, a go wrzucono do wilczego dołu, ale wbrew wszystkiemu udało mu się przeżyć. Przygarnął go Merlin – najpotężniejszy druid. Chłopak zamieszkał na górze Tor, to tam przywieziono następcę tronu Dumnonii: Mordreda. Nie da się opisać dalszych wydarzeń, gdyż są zbyt skomplikowane, łatwo się w nich zaplątać, a nawet zagubić. Cały czas coś się dzieje, ktoś knuje intrygi, zdradza, poświęca swoje życie. Gdy się już w tym wszystkim odnalazłam, z zapartym tchem śledziłam losy naszego bohatera, jak i całej Brytanii. Jak się one potoczyły?
Nie jestem zwolenniczką powieści historycznych, zwykle mnie szybko nudzą, jednak ta ma coś w sobie, coś, co sprawiło, że wytrwałam w lekturze do końca. Może to dzięki temu, że Artur zawsze mnie ciekawił? A może to zasługa barwnego stylu, jakim pisze autor? Nie wiem. Na pewno czytanie umilało mi to, że język nie był archaiczny i trudny do zrozumienia, wręcz przeciwnie.
Ta powieść przedstawia różną wersję legendy od tej, którą znałam. Bohaterowie nie są wyidealizowani. A wszystko nie jest ukazane tak wspaniale, jak bym chciała. Artur nie jest tak dobry, Ginewra tak odważna, a Merlin tak magiczny. To mi przeszkadzało, jednak przypomniało mi, że nie ma tak naprawdę pewności, że oni wszyscy żyli, a jeśli tak, nikt nie może wiedzieć do końca, jak wyglądali i jacy byli. Każdy ma prawo stworzyć własną wersję tej historii. I to właśnie zrobił po mistrzowsku Bernard Cornwell.
Trudno opisać tę powieść, dlatego na tym poprzestanę. Nie żałuję, że ją przeczytałam, jest to dobra książka, jednak nie dla każdego. Polecam ją tym, którzy szukają w lekturze czegoś bardziej realistycznego, co nie jest bajką, przynajmniej nie do końca.
Ocena: 7/10
Książkę otrzymałam od Instytutu Wydawniczego Erica, za co bardzo dziękuję.
Jak byłam mała uwielbiałam opowieści o Królu Arturze :). Tą odwagę, dobroć, magię.. I trochę boję się sięgnąć po tę pozycję, w obawie, że się zdziwię i rozczaruję postawą głównych bohaterów. Poza tym książki z historycznym tłem mnie męczą ;)
OdpowiedzUsuńA ja z kolei bardzo lubię powieści historyczne i po Zimowego Monarchę niedługo sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńDla mnie opowieści o Królu Arturze to pewna magia, którą bardzo lubię. Zimowy monarcha czeka u mnie w kolejce... trochę się boję tego, jak tam jest to wszystko przedstawione.
OdpowiedzUsuńKsiążka jeszcze przede mną :) Czeka na swą kolej na półce :)
OdpowiedzUsuńJedyne, co czytałam związane z królem Arturem to "Liceum Avalon". Co do książki, to czeka na mnie na półce.
OdpowiedzUsuńKról Artur często pojawia się w książkach. Postać bardzo interesująca i barwna. Z chęcią przeczytałabym tę powieść. :)
OdpowiedzUsuńCały czas wszystkim piszę, że mam ochotę na dzieła Cornwella, ale jakoś nie mam kiedy się za nie zabrać ;/ Oby to się wkrótce zmieniło!
OdpowiedzUsuńCałą trylogię czytałam kilka miesięcy temu i podobnie jak Tobie, bardzo mi się spodobała:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!