Sample text

"Książka jest niczym ogród, który można włożyć do kieszeni"

"
Książka stanowi cudowny przedmiot, dzięki któremu świat poczęty w umyśle pisarza przenika do umysłu czytelnika...Każda książka żyje tyle razy, ile razy została przeczytana."

"Książka - to mistrz, co darmo nauki udziela, kto ją lubi - doradcę ma i przyjaciela, który z nim smutki dzieli, pomaga radości, chwilę nudów odpędza, osładza cierpkości."

"Kiedy przeczytam nową książkę, to tak jakbym znalazł nowego przyjaciela, a gdy przeczytam książkę, którą już czytałem - to tak jakbym spotkał się ze starym przyjacielem."

wtorek, 20 września 2011

"Inne okręty" - Romuald Pawlak


Inne okręty” - powieść dla miłośników historii o Inkach

Są książki, których wystarczy przeczytać tylko opis albo zobaczyć okładkę, a już się wie, że nie są dla Ciebie. Tak właśnie miałam z powieścią Romualda Pawlaka pod tytułem „Inne okręty”. Wiedziałam, że nie przypadnie mi do gustu. I miałam rację. Z poczucia obowiązku dotarłam do końca, ale była to ciężka droga.

Trudno napisać mi recenzję, gdyż powieść „Inne okręty” nie wywarła na mnie żadnego wpływu, ani nie znienawidziłam jej bohaterów, ani mi się oni szczególnie nie spodobali. Pozostawiła mnie kompletnie obojętną, o ile ktoś nie każe mi jej czytać po raz drugi.

Głównym bohaterem jest Pedro de Manjarres, który przewodzi hiszpańskiej karaweli. Pokochał on indiańską dziewczynę, Asarpay. Gotowy jest dla niej zrobić niemal wszystko. Dlatego w niesmak mu, że wybuchła wojna pomiędzy jej ludem a Hiszpanami. A co jeśli to wydarzenie ich rozdzieli już na zawsze? Ale w książce nie skupiamy się tylko na Pedrze i dziejach jego miłości, są tam także opisy walk, intryg.

Czytało mi się topornie, musiałam zmuszać się, by usiąść i zapoznać się z chociaż jedną stroną. Cóż mogę napisać ponadto, iż cieszę się, że ta lektura już jest za mną? Ale miłośników historii w każdej postaci i takiego rodzaju literatury ta pozycja może zainteresować. Nie przekreślajcie jej ze względu na moją opinię, to wina tylko tego, że nie gustuję w powieściach historycznych.
Ale kto wie, co czeka Was?

Ocena: 3/10

Książkę otrzymałam od Instytutu Wydawniczego Erica, za co dziękuję. 

 

niedziela, 18 września 2011

"Tańcząca" - Sarah Rubin


Marzenia są po to, by je spełniać.

Każdy z nas marzy, czasami o gwiazdce z nieba, a czasem o tym, by następnego dnia święciło słońce. Nie ma marzeń mniej ważnych od innych. W „Tańczącej” podobało mi się to, że główna bohaterka była tak wytrwała w swoim marzeniu i robiła wszystko, żeby je spełnić. Powieść stworzona przez Sarah Rubin zachwyca swoim pięknem i subtelnością.

Autorka posługuje się soczystym językiem, który nadaje tekstowi barwę i realność. Miałam wrażenie, że te wszystkie wydarzenia dzieją się tuż przed moim nosem. Widziałam je oczami wyobraźni, co było naprawdę niesamowite.

Historia opowiada o Casey, dziewczynie wychowywanej przez mamę i kochającą babcię w trudnych warunkach, pieniędzy ledwo starcza na podstawowe potrzeby. Bohaterka nie powala urodą: ma odstające uszy, pełno piegów, koślawe kolana. Od zawsze marzy o jednym: chce tańczyć. Nigdy nie pobierała żadnych lekcji tańca, gdyż nie było jej na to stać, ale ma wrodzony talent i ogromny zapał. By spełnić swoje największe marzenie sama musi zarobić na bilet autobusowy do Nowego Jorku, w którym odbywają się przesłuchania do sztuki. W imię tego łamie daną sobie przysięgę: zatrudnia się w najbardziej znienawidzonym przez siebie miejscu, w szpitalu, w którym pracuje jej mama i babcia. Ale udaje jej się. Nim się obejrzy, siedzi w autobusie mknącym prosto do Nowego Jorku, miejsca, gdzie jej marzenia mogą się spełnić. Czy uda jej się? Czy odnajdzie się w tak wielkim mieście? Czy pokona wszystkie przeciwności losu?

Bardzo polubiłam główną bohaterkę. Najbardziej podobało mi się to, że przez cały czas wiedziała, czego chce i do czego dąży. Mimo tego, że los nie potraktował jej łagodnie: nie miała ojca, jej rodzinie brakowało pieniędzy, dała radę. Dążenie do spełnienia marzenia kosztowało ją wiele wysiłku, zachodu i pracy, ale nie wycofała się i ani razu nie zwątpiła.

Mimo że w książce dużą rolę odgrywa taniec, to nie polecam jej tylko miłośnikom tej sztuki, ale także tym, którzy nigdy nie przestają marzyć i drobnymi kroczkami dążą do obranego przez siebie celu. „Tańcząca” jest skierowana do dużego grona odbiorców, wydaje mi się, że spodoba się i dorosłym i nastolatkom, każdemu.
To pełna uroku powieść, która sprawia, że podczas lektury samemu ma się ochotę zatańczyć, nawet jak się nie potrafi.

A to ostanie zdanie książki, które wyjątkowo mi się spodobało:
Nazywam się Casey Quinn, jestem tancerką i nigdy nie przestanę nią być. Słyszycie? Nigdy. Nigdy!”

Ocena: 8,5/10

Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Egmont, za co serdecznie dziękuję.



„Tańcząca” pojawi się w księgarniach już w październiku!

czwartek, 15 września 2011

"Ava Farris. Podwójna tożsamość" - Isabela Misztal


Jak to jest mieć dwie tożsamości i musieć to ukrywać?

Ava Farris. Podwójna tożsamość” to książka z gatunku paranormal romance napisana przez polską autorkę Isabelę Misztal. Nie obawiałam się, że będzie to zła lektura, po opisie, czułam, że musi być wyjątkowa i naprawdę cieszyła mnie świadomość, że osoba, która napisała tę powieść włada tym samym językiem, co ja. Byłam szalenie ciekawa, czy ten utwór okaże się hitem. Niestety, czytanie zajęło mi trochę czasu ze względu na ilość obowiązków.

Od początku wiemy, że Ava Farris, główna bohaterka, boi się czegoś i nie do końca jest normalna. Tylko co dokładnie znaczy bycie normalnym? Dziewczyna stara się nie rzucać w oczy, co bardzo dobrze jej wychodzi, aż do momentu, gdy poznaje Nathaniela, dla którego będzie chciała zdjąć maskę, jaką od tak dawna nosi. Od początku jakaś dziwna siła przyciąga do siebie tę dwójkę. Tylko czy na pewno jest na tyle bezpiecznie, by Ava mogła pozwolić sobie na szczęście?

Oprócz Avy w książce występuje także wiele ciekawych postaci. Poczynając od jej brata, Thomasa, i rodziców, przez Nate'a, kończąc na Davidzie. Każdy z nich zmaga się z własnymi problemami i odgrywa inną rolę w życiu bohaterki. Przyjaciele Avy stali się moimi, a jej wrogów nienawidziłam równie mocno, jak ona.

W „Avie Farris. Podwójna tożsamość” mamy wiele wątków, jest jeden główny, ale także mnóstwo pobocznych o całkiem dużym znaczeniu. I to zdecydowanie mi się podobało. Autorka nie potraktowała niczego na wyrost i każdemu szczegółowi poświęciła chwilę.

Jedyną rzeczą, która nie bardzo mi się spodobała, był kierunek, w którym zmierzał związek Nate'a i Avy. Niektóre ich dialogi były przesłodzone, czasem aż do przesady. Niestety, Nate nie trafia do grona moich ulubionych facetów, za niektóre głupoty, które zrobił. Wątek miłosny na pewno trafi do gustu wielu osobom, choć ja nie byłam do końca usatysfakcjonowana.

W książce pojawiały się ciekawsze i nudniejsze momenty. Czasami nie byłam w stanie odłożyć „Avy Farris”, a czasem robiłam to bez żadnego problemu. Jednak ostatnie sto stron przyciągnęło moją uwagę na tyle mocno, że cały świat nie miał znaczenia, z zapartym tchem słuchałam historii Avy, zwierzeń Nate'a. Autorka wykonała kawał dobrej roboty i stworzyła super historię powiązaną z fascynującym wątkiem Atlantydy. Do końca trzymała nas w niepewności, budując z dużym wyczuciem napięcie.

Polecam ją nie tylko fanom miłosnych, paranormalnych historii, ale także tym, którzy uwielbiają marzyć i wkraczać w magiczny, niepowtarzalny świat. „Ava Farris” naprawdę mnie poruszyła i sprawiła, że na chwilę zapomniałam o tym stosie zadań z matematyki czekającym na mnie. A przecież właśnie o to chodzi w czytaniu.

Ocena: 8/10

Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Amok.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...