Sample text

"Książka jest niczym ogród, który można włożyć do kieszeni"

"
Książka stanowi cudowny przedmiot, dzięki któremu świat poczęty w umyśle pisarza przenika do umysłu czytelnika...Każda książka żyje tyle razy, ile razy została przeczytana."

"Książka - to mistrz, co darmo nauki udziela, kto ją lubi - doradcę ma i przyjaciela, który z nim smutki dzieli, pomaga radości, chwilę nudów odpędza, osładza cierpkości."

"Kiedy przeczytam nową książkę, to tak jakbym znalazł nowego przyjaciela, a gdy przeczytam książkę, którą już czytałem - to tak jakbym spotkał się ze starym przyjacielem."

wtorek, 31 maja 2011

Ognista - Sophie Jordan

Myślę, że każdy jako dziecko, a nawet i później, tworzył swój własny świat. Świat pełen wróżek, elfów, syren, a także smoków. Wieczorami otulony kołdrą, wkraczał do miejsca, które było tylko jego i tam przebywał przez całą noc. Bawiąc się z istotami, z którymi nie mamy do czynienia na co dzień. Przynajmniej ja takie coś tworzyłam, u mnie pełno było smoków, ziejących ogniem, ale także dobrych, inteligentnych. Dorastając, z dnia na dzień zapominałam o tym świecie, szkoła mnie pochłaniała, tak jak inne „przyziemne sprawy”. Gdy zmęczona kładłam się do łóżka, od razu zasypiałam, nie mając siły na marzenia. Właśnie „Ognista” autorstwa Sophie Jordan na powrót przypomniała mi o moim własnym, malutkim świecie. Ona obudziła we mnie te miłe wspomnienia, za którymi zatęskniłam. Czytanie jej sprawiło, że smoki i magia na nowo wkradły się w moje życie. I teraz o nich nie zapomnę.

Jacinda straciła ojca, mieszka z mamą i siostrą bliźniaczką Tamrą. Należą one do stada dragonów – istot takich jak smoki. Bohaterka to wyjątkowa osoba, gdyż jest ognioziejką, jak sama nazwa wskazuje potrafi ziać ogniem. Już od dawien dawna nikt nie posiadał tej zdolności. To czyni ją cenną, a jej życie przestaje należeć do niej. Stado próbuje nią kierować, wybiera jej przyszłego partnera i ogranicza ją. Jacinda mając tego dość, wraz ze swoją najlepszą przyjaciółką wymyka się, by chwilę polatać i zapomnieć o zasadach i zobowiązaniach. Niestety, wytrapiają ich myśliwi, polujący na dragonów. Dziewczyny muszą się rozdzielić. Jacinda zostaje trafiona w skrzydło i ukrywa się w jaskini. Jest przygotowana na najgorsze, boi się, że nastąpi jej koniec, w tym przekonaniu utwierdza ją myśliwy, który jej szuka. Młody chłopak o imieniu Will. Jednak gdy odkrywa kryjówkę dziewczyny, nie woła pozostałych, darowuje jej życie z nieznanych powodów. Przyjaciółka Jacindy sprowadza pomoc, jednak gdy przybyła, myśliwi już odjechali. Bohaterkę czeka kara za niesubordynację. Dlatego tej samej nocy jej mama postanawia uciec z córkami, dla ich dobra. Tamra nie potrafi przemieniać się w dragonkę i w stadzie czuje się okropnie, a Jacindę nie czeka tam nic dobrego. Matka zabiera je w gorące i suche miejsce. Miejsce, gdzie smok w Jacindzie umrze. Bohaterka nie chce utracić tej części siebie, nie chce się zmienić. Jednak rodzic i siostra myślą, że wiedzą lepiej, co jest dla niej najlepsze. Dziewczyna czuje się nieakceptowana przez najbliższą rodzinę. Dragonka w niej zaczyna usychać, Jacidna nie wie, jak ją utrzymać. I wtedy spotyka go ponownie. Tego myśliwego. Willa. Okazuje się, że chłopak w jakiś sposób ożywia smoka, sprawia, że budzi się on na nowo. Dziewczyna jest zmuszona zaryzykować i zbliżyć się do swojego największego wroga, by utrzymać część siebie, na której jej tak bardzo zależy. Dalszy rozwój wypadków działa na niekorzyść Jacindy, cały czas coś przeszkadza jej w byciu szczęśliwą, do tego dziewczyna boleje nad śmiercią ojca, osoby, która ją akceptowała, taką jaką była. Czy dziewczyna pozna kogoś, komu będzie mogła zaufać, kogoś kto pokocha ją całą? Co jeszcze ją czeka w tak trudnym miejscu do życia?

W książce pojawia się wątek miłosny, ale nie ma w nim tak typowego dla paranormalnych romansów niegrzecznego chłopaka, za to jest ktoś całkiem inny. Chłopak o dobrym sercu, który potrafi prawdziwie kochać. Nie jest to mój typ, ale mimo wszystko zapałałam do niego sympatią.

Autorka potrafi stworzyć wyrazistych bohaterów, Jacinda jest twarda, silna, pełna emocji, a przy tym normalna, również odczuwa strach, któremu jednak się nie poddaje. Jej rodziny nie lubiłam, ale rozumiałam ich motywy, wszystko miało swoje wytłumaczenie. Will to raczej chłopak, który nie istnieje, co nie przeszkodziło mi w polubieniu go. A każda kolejna postać była inna.

Uważam, że temat książki jest dość niepowtarzalny. Dragonki, smoki, tego jeszcze nie było w paranormal romance, jest to jak bryza nadmorska, coś orzeźwiającego. Książka, mimo że miejscami wydawała się podobna do innych, jest wyjątkowa i polecam ją osobom poszukującym nowości.

Styl pisania autorki jest przyjemny, lekki i nienaciągany. Ma ona taką łatwość splatania słów, by tworzyły razem coś pięknego. Sprawiło to, że książkę czytało się bardzo przyjemnie, a do tego szybko. W tej powieści jest zawartych parę bardzo ładnych myśli, a moja ulubiona to:
Czy ona nie potrafi tego zrozumieć? Co mi po bezpieczeństwie, jeśli w głębi swojej istoty będę martwa?”

Ta powieść mówi o tym, jak ważne jest, by ludzie, z którymi przebywamy, nas tolerowali, że bez tego nasze życie jest trudne, a czasem nawet bez sensu. Człowieka trzeba akceptować w pełni i nie próbować zgasić jakiejś jego cząstki. Wtedy można powiedzieć, że kogoś kochamy naprawdę.

Książkę oczywiście polecam. Jest to dobra lektura na upalne wieczory, w które pragniemy odpocząć od codzienności. Ta lektura obudziła we mnie tęsknotę za magią i smokami, przypomniała mi o moich dawnych marzeniach. Może w Was też coś poruszy i sprawi, że wejdziecie z powrotem w świat magii? Bo ja właśnie tak się czułam podczas czytania, porwana w inne miejsce, tak odmienne od tego, co znam. To było fantastyczne uczucie!

Ocena: 10/10

Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Bukowy Las, za co serdecznie dziękuję.

sobota, 28 maja 2011

Las Zębów i Rąk - Carrie Ryan

Co powinna mieć w sobie książka, by stać się jedną z moich ulubionych? Na pewno musi wciągać. Świat w niej zamknięty musi być na tyle wyjątkowy, by potrafił mnie uwięzić, sprawić bym zapomniała o wszystkim. Taka powieść powinna mnie pożreć, sprawić, że to ja będę główną bohaterką, że to ja będę przeżywać te wszystkie emocje, ja będę cierpieć, śmiać się i płakać. Książka musi zatrząść całym moim światem, zmienić mój pogląd na życie. A przede wszystkim po jej przeczytaniu muszę czuć pustkę, która będzie sprawiać, że do moich oczu będą napływać łzy. Nie często spotyka się takie dzieła, ja bym powiedziała, że bardzo rzadko. Ale „Las Zębów i Rąk” napisany przez Carrie Ryan, jest właśnie taką powieścią, jedyną w swoim rodzaju, to książka z duszą.

Mary – główna bohaterka, marzy o oceanie, o innym życiu, w którym nie będzie Nieuświęconych, kreatur przypominających ludzi, a jednak tak od nich różnych, ich jedynym pragnieniem jest głód ludzkiego mięsa. Jej życie sprowadza się do strachu przed nimi i do przygotowywania się na najgorsze, na moment, gdy te stwory zniszczą i przedrą się przez siatkę okalającą wioskę zamieszkiwaną przez Mary, Siostry twierdzą, że to jedyne miejsce, gdzie da się żyć, gdzie są ludzie, a do tego trzymają mieszkańców w ryzach, to one pilnują porządku, ustanawiają zasady i wiedzą wszystko najlepiej. A wszyscy bez zastrzeżeń im wierzą. Nieuświęceni zabierają Mary ojca, wkrótce potem drugiego rodzica. Dziewczyna, przez nikogo niechciana trafia do Siostrzeństwa. Obwinia się o śmierć matki, bo miała ona przy niej być, gdy ta została zainfekowana, czyli ugryziona przez Nieuświęconego, co szybko doprowadzi do przeistoczenia się w tę kreaturę. Zamiast wrócić do niej, bohaterka rozmawiała nad strumykiem z Harrym, chłopakiem, który zaprosił ją na Święto Plonów, to wtedy pary wiążą się ze sobą, by potem wziąć ślub. Mary po tych smutnych wydarzeniach, mieszka wraz z Siostrami w Katedrze, to tam zostaje sprowadzony Travis, brat Harrego po wypadku, w którym złamał nogę. Przyjaźni się on z dziewczyną od dzieciństwa, dlatego ta podejmuje się opieki nad nim. Szybko uczucie do niego rośnie, mimo że Travis jest przyrzeczony Cass, najlepszej przyjaciółce Mary. Dla bohaterki jest to bardzo ciężkie. Gdy pewnego dnia wraca od Travisa znajduje ślady na śniegu, na ścieżce, na którą nikt nie ma prawa wchodzić. Na ścieżce prowadzącej do Lasu Zębów i Rąk. Dziewczyna szybko zaczyna rozumieć, że to Obca, człowiek z zewnątrz, dowód na to, że za ogrodzeniem coś jest, że nie są oni jedynymi ludźmi na świecie. A co, jeśli ocean to nie bajka, jeśli on naprawdę istnieje? Mary próbuje skontaktować się z Obcą, odbywają krótką rozmowę, która tylko upewnia w przekonaniu, że jest coś więcej. Jednak życie dla dziewczyny jest okrutne. Harry upomina się o jej rękę, Travis nie robi nic, by temu zapobiec, więc nie ma ona wyjścia. Związuje się z Harrym, po tym wydarzeniu niespodziewanie zaczyna wyć syrena, która może oznaczać tylko jedno. Nieuświęceni wdarli się do wioski. Mary, by uratować siebie i kilka drogich jej osób, zaprowadza ich na ścieżkę, którą Siostry zakazały podążać, prowadzi ona w głąb Lasu. Czy uda im się przetrwać? Czy znajdą innych ludzi? Czy zaznają miłości? I najważniejsze: czy Mary uda się spełnić swoje marzenie i zobaczyć ocean?

Akcja powieści dzieje się w przyszłości, która jest całkiem inna od moich wyobrażeń. Czy komukolwiek z Was przyszło do głowy, że kiedyś powstaną tak dziwne istoty jak Nieuświęceni, że przestaną istnieć centra handlowe, a na świecie będzie się wierzyć, że istnieje tylko jedna wioska? I że to wszystko to kara, którą zesłał Bóg? Mi nigdy, dlatego wizja takiego świata mnie zszokowała.

Narracja w powieści jest pierwszoosobowa, co sprawia, że wiemy, jakie uczucia targają Mary, w co wierzy, co kocha. Często przestajemy lubić postacie w książce, gdy rozumiemy ich uczucia i motywacje. Ale tu tak nie było. Mary jest ludzka, normalna, ale przy tym niesamowita, odważna i gotowa na wielkie poświęcenia. Podoba mi się jej walka o marzenia, zarykuje wszystko, ale nie podda się. A pragnie ona wolności. Bardzo podobają mi się jej słowa:
Obiecałam, że nie przehandluję marzeń za bezpieczeństwo”
Wydaje mi się, że w naszym świecie wiele osób to robi. Ludzie nie próbują dążyć do spełnienia swoich pragnień, bo boją się, że droga, która do nich wiedzie, jest zbyt niebezpieczna, boją się zaryzykować. A Mary nie dopuszczała do siebie tego strachu, nie pozwoliła wyperswadować sobie swoich marzeń. Mam nadzieję, że i ja będę miała taką odwagę jak ona.

Nie zabrakło w tej książce wątku miłosnego, jednak całkiem różnego od tych, jakie znałam. Miał on w sobie taką delikatność i niewinność. Między bohaterami nie padły żadne górnolotne zapewnienia, które w gruncie rzeczy nic nie znaczą. Ich miłość widziałam w drobnych gestach, a także w wielkim poświęceniu, na które byli gotowi. Czuło się, że uczucie między nimi było prawdziwe i znaczyło bardzo dużo.

Kolejnym plusem książki jest jej piękny język. Carrie Ryan ma naprawdę wielki talent i wyobraźnię. Przemyślenia bohaterki, ubranie ich w słowa to coś, czemu autorka świetnie podołała. A co sprawiło, że czytało się cudownie!

Powieść pokazała mi, jak ważne jest, by ktoś o nas pamiętał. Byśmy nie odeszli całkiem zapomniani. I także to autorka pięknie ubrała w słowa:
Moje palce od stóp podkurczają się na samą myśl […] o poszukiwaniu kobiety, która niegdyś żyła w tej osadzie i zapewnieniu jej, że ktoś nadal pamięta. Że jej życie nie jest bez znaczenia.”
Ten cytat naprawdę mnie poruszył i zmusił do myślenia. Gdybym odeszła to wiem, że są ludzie, którzy będą mnie opłakiwać. Ale nie wszyscy mają taką pewność. Uważam, że każdy chciałby żyć wiecznie na kartach historii.

To dzieło mówi o takich wartościach jak: miłość, poświęcenie, marzenia, wolność, możliwość wyboru i wielu innych ważnych aspektach życia. Większość z nich wydaje mi się oczywista, na przykład nie dostrzegam, jakie to cenne, móc samemu podejmować decyzje albo być wolnym. Jednak Mary pokazała mi, jakie to wyjątkowe. Dzięki niej zrozumiałam, że marzenia są naprawdę ważne w naszym życiu oraz, że trzeba dążyć do spełnienia samej siebie, by być szczęśliwą. Pomogła mi też dostrzegać piękno świata, jakie mnie otacza. Teraz bardziej doceniam to, że mogę pojechać nad morze, posmakować słonej wody, poczuć pieczenie skóry od soli morskiej, ale także poczuć wiatr we włosach, popatrzeć na dzikie fale i na miejsce, gdzie woda styka się z niebem. Jestem szczęśliwą, że mogę wziąć do ręki piasek i ulepić z niego zamek. Ta książka zmieniła moje spojrzenie na świat, zatrzęsła nim, od teraz na niektóre rzeczy będę patrzeć inaczej. Po skończeniu „Lasu Zębów i Rąk” czuję pustkę, jestem smutna, że to koniec mojej przygody z Mary. Ale jestem pewna, że nigdy o niej nie zapomnę, udało jej się, ci, którzy przeczytają lub przeczytali tę powieść (czyli na przykład ja) będą długo nosić ją w swojej pamięci. Nie da się szybko zapomnieć o niej i jej świecie.

Tak więc powieść ta bardzo mnie poruszyła i polecam ją każdemu. Wydaje mi się, że nikt nie powinien się zawieść. Ja jestem pod wrażeniem i czekam na kontynuację. Druga część nosi tytuł „Śmiercionośne fale” i będzie opowiadać o nowej bohaterce, Gabry. Już nie mogę się doczekać!

Hmm... trudno jest ocenić tę książkę, więc zrobię coś, czego chyba nie powinnam. Dam jej ocenę 11/10. Bo jest ona tak bardzo wyjątkowa, że nie może mieć tyle samo punktów co np. „Anioł” Weatherly. Książka zasługuje na wyróżnienie, którym jest punktacja ponad normę.

Stosik majowy

Postanowiłam tak jak inni, dzielić się moimi książkowymi zakupami.
A oto moje zdobycze z maja 2011:

Od góry:
1. Ognista - Sophie Jordan
2. Zwiastun burzy - Bernard Cornwell
3. Ostatnie królestwo - Bernard Cornwell
4. Zimowy Monarcha - Bernard Cornwell
5. Wschodzący księżyc - Keri Arhur

6. Jutro - John Marsden
7. Las Zębów i Rąk - Carrie Ryan
8. Złamane serca - Pamela Wells
9. Łaska utracona - Bree Despain
10. Miasto upadłych aniołów - Cassandra Clare
11. Śmiertelne kłamstwa - Laurie Faria Stolarz

środa, 25 maja 2011

Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach


Muszę się pochwalić, że wczoraj obejrzałam najnowszą część Piratów z Karaibów. Filmy z tego cyklu są moimi ulubionymi, więc nic dziwnego, że i ta mnie zachwyciła! Kapitan Jack Sparrow jak zwykle wyszedł świetnie i mnie oczarował. Dochodzą nowe postacie takie jak: Czarnobrody i jego córka Angelica, ale nie ma Elizabeth i Willa. Brakowało Wam ich? Mi nie za bardzo. Oglądałam z zapartym tchem. Na pewno kupię ten film na DVD, a na razie polecam każdemu, kto się waha. Fanom Piratów z Karaibów i ta część powinna przypaść do gustu. Ostatnio się dowiedziałam, że ma być 6 części, mam nadzieję, że nie zepsują mojego ukochanego filmu :D. A co Wy myślicie o filmie i kontynuacji?
POLECAM 

 

poniedziałek, 23 maja 2011

Złamane serca - Pamela Wells

Jak można bezboleśnie przejść przez rozstanie z chłopakiem, czy jest na to w ogóle jakiś sposób? Co znaczy mieć złamane serce? Czy dziewczyna może sama sobie poradzić w życiu i czuć się z tym dobrze? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w książce „Złamane serca” Pameli Wells.

Mamy cztery główne bohaterki. Jedną z nich jest Sydney, mieszkająca głównie z tatą - mama jest w pełni oddana pracy. Chodziła z Drew, na początku było im razem dobrze, ale potem coś się popsuło i non stop się kłócili, na przykład o to czy chcą iść na imprezę czy nie i o tym podobne drobnostki. Chłopak zrywa z dziewczyną. Sydney jest załamana, bo naprawdę go kochała, nie wie, co ma robić.

Rodzice Raven są rozwiedzeni, jej mama uważa, że wie, co jest dla córki najlepsze i strasznie ją ogranicza. Na pewnej imprezie dziewczyna zdradza swojego chłopaka, Caleba, całując się z innym. To doprowadza do zerwania. Bohaterka jest zasmucona i potrzebuje swoich przyjaciółek, jak jeszcze nigdy.

Kelly ma zwykłą rodzinę, w tym bardzo irytującego brata, z którym często się kłócą, przekomarzają (co było naprawdę zabawne). Spotyka się ona z Willem, ma na jego punkcie fioła, ale nie są oficjalnie parą. Dziewczyna nie wie na czym stoi i gdy chłopak zostawia ją w miejscu publicznym, wychodząc z inną, czuje się jakby zerwali. Co dziwne, dzieje się to w ten sam dzień, gdy podobne historie przydarzyły się Raven i Sydney.

I ostatnia z nich: Alexia, jako jedyna nie ma chłopaka i boi się, że nigdy nikogo nie spotka, że coś jest z nią nie tak. Czuje się samotna, bo przyjaciółki zajęte spotykaniem się z chłopakami, odsunęły się od niej. W momencie gdy wszystkie rozstały się z partnerami, pragnie im pomoc. Tworzy dla nich „kodeks zerwań”, listę zasad i rad, które mają sprawić, że dziewczyny będą mniej cierpieć i poczują się lepiej. Czy to im pomoże?

Dziewczyny stają się sobie bardzo bliskie, darzą się ogromnym zaufaniem i starają się sobie nawzajem pomóc. Każda z nich przeżywa inną historię i ma własne rozterki. Jak to się skończy? Czy pary na powrót będą razem? Czy dziewczyny zaznają jeszcze szczęścia w życiu? Czy „kodeks zerwań” naprawdę może im pomóc? I co z Alexią, czy będzie sama?

Podobało mi się to, że bohaterowie byli tacy zwykli, normalni, ale mimo to można było ich pokochać. Drew i Ben (brat Willa) oczarowali mnie, byli cudowni. Z każdą z bohaterek utożsamiałam się i widziałam u nich moje zachowania. Były mi naprawdę bliskie i stały się w pewien sposób moimi przyjaciółkami, przede wszystkim Kelly - będę za nią tęsknić!

Książka jest naprawdę wyjątkowa, myślę, że to odpowiednia pozycja dla każdej dziewczyny, szczególnie po zerwaniu z chłopakiem. Moim zdaniem zawiera naprawdę wartościowe rady. Mnie spędzała sen z powiek, cały czas myślałam o bohaterkach i o tym, jak skończą się ich historie. Pochłonęłam ją bardzo szybko! Jest to jedna z najlepszych książek młodzieżowych, jakie czytałam. Polecam ją każdej dziewczynie!

A ocena to oczywiście 10/10. 

Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Wilga, za co serdecznie dziękuję.

czwartek, 19 maja 2011

Dracula - Bram Stoker

Myślę, że każdy słyszał o hrabim Draculi i kojarzy go z postacią wampira. Zaintrygowana tematyką krwiopijców, kupiłam tę książkę. Jest to powieść napisana przez Brama Stokera pod koniec XIX wieku, czyli w czasach, gdy nie było manii na te istoty. Wiedziałam, że na jej kartkach nie znajdę słodkiego Edwarda, ani lekkiej opowiastki miłosnej. Co więc zastałam?

Bardzo trudno opisać tę książkę, nie wiem, czy podołam temu zadaniu. Składa się ona z kawałków pamiętników, dzienników prowadzonych przez różne osoby, dzięki temu mamy wgląd we wszystkie wydarzenia. Historia rozpoczyna się, gdy Jonathan Harker przybywa do Transylwanii, w której mieści się zamek hrabiego Draculi. Na początku jest on zachwycony manierami i obejściem gospodarza, dopiero po jakimś czasie zaczyna rozumieć, że jego życie zamienia się w koszmar, a on wcale nie jest wolny, czy to możliwe, że ten osobliwy hrabia, wcale nie jest człowiekiem? Jonathan przeżywa piekło, tęskni za narzeczoną i jest po prostu przerażony. Czy uda mu się to przeżyć? Po jakimś czasie Dracula przybywa do Londynu, to tam znajduje się reszta bohaterów tej powieści. Co może wyrządzić tak wstrętna istota w wielkim mieście? Kto ujdzie z życiem? Czy ten horror kiedyś się zakończy? Te pytania zadawałam sobie podczas lektury. Nie wiedziałam, do czego dąży autor.

Ta książka została napisana dawno temu, w dialogach i myślach bohaterów widać to. Dlatego powieść miejscami była trudna, ale generalnie mi się podobała. Nie opowiada o wampirach podobnych do ludzi, tylko o prawdziwych bestiach, co sprawia, że ma bardzo mroczny klimat, czasami przechodziły mnie ciarki i musiałam się rozejrzeć wokoło, by upewnić się, czy Dracula nie czai się gdzieś w moim pokoju. Autor wymyślił naprawdę ciekawą i niesamowitą historię o odwadze, zaufaniu i miłości, jaką darzą się ludzie.

Historia może nie wszystkim przypaść do gustu, gdyż nie jest lekka, ale osobom szukającym czegoś więcej, niż bajki o nastolatkach, polecam! Moim zdaniem jest ona warta uwagi. Mam nadzieję, że spodoba się Wam równie mocno jak mi.

Próbowałam ją ocenić w skali od 1 do 10, ale jest to po prostu niemożliwe, książka jest tak niekonwencjonalna i... dziwna, więc niestety nie zrobiłam tego :)

Czy jesteś gotowy na spotkanie z Draculą?

poniedziałek, 9 maja 2011

Jutro - John Marsden

Czy Jutro może zmienić całe Wasze życie? Co zamierzacie robić następnego dnia? Ja pewnie wstanę wcześnie rano, pójdę do szkoły, potem wrócę do domu, zrobię lekcje, zjem obiad, poczytam, obejrzę jakiś film i to tyle. Dzień jak każdy inny. A co jeśli nie? Jeśli wydarzy się coś całkiem niespodziewanego, coś, co wywróci cały mój świat do góry nogami? Czy jeden dzień może tyle zmienić? Co nas jutro czeka?

Siedem osób, znających się ze szkoły, wybrało się do Piekła, to nazwa trudno dostępnego miejsca w górach. Pragnęli tylko miło spędzić czas, poznać się lepiej i na krótki czas stać się całkiem niezależni. I udało im się. Odkryli także piękne miejsce, o którym wiedzą tylko oni i pragną, by tak pozostało. Pewnej nocy widzieli mnóstwo samolotów na niebie, trochę dziwne, ale nie przywiązali do tego wielkiej wagi. Niestety, czas sielanki się szybko skończył i musieli wrócić do domu, do normalnego życia. Jednak co znaleźli w swojej rodzinnej miejscowości? Pustkę, martwe zwierzęta, niektórych domów po prostu nie było, w ich miejscu ziała dziura. Co się stało? Co spowodowało w tak krótkim czasie, taką zmianę? Czy to może początek III wojny światowej?

Bohaterką, a zarazem narratorką jest Ellie, osoba zagubiona we własnych uczuciach, a poddana tak wielkiej próbie. Dziewczyna świetnie prowadzi samochody, rodzice mieli do niej wielkie zaufanie, była szczęśliwa mieszkając na wsi i zajmując się farmą. Czy poradzi sobie w nowym świecie?
Oprócz niej jest szóstka innych ocalałych osób, z którą powróciła z Piekła: Homer, Fi, Lee, Robyn, Corrie i Kevin. Każdy z nich wywoływał we mnie jakieś uczucia, czasami miałam ochotę na nich nawrzeszczeć, czasami objąć i powiedzieć, jacy są super. Najbardziej z nich lubię Homera, podziwiam go :). Wszyscy bohaterowie są naprawdę odważni i sprawili, że i ja pragnę taka być.

Pomysł na tę książkę jest wyjątkowy, autor zadziwiał mnie opisami ze wszelkimi szczegółami, naprawdę musiał sporo wiedzieć, by udało mu się stworzyć takie coś. John Marsden niczego nie słodzi i pokazuje, jakie jest w rzeczywistości. Teraz boję się, że to może i mi się przytrafić.

Jeśli chcecie dowiedzieć się, jaka jest przyczyna pustki w miasteczku, to sięgnijcie po tę książkę. Mnie zmusiła do refleksji i pokazała, że to, co oczywiste, wcale nie musi takie być. Wystarczy jedno Jutro by wszystko zmienić! Po tej książce bardziej doceniam dziś. Ta seria ma aż siedem części, które zamierzam przeczytać. Moim zdaniem ta książka może trafić do bardzo dużej ilości odbiorców, jest taka uniwersalna. Polecam, koniecznie przeczytajcie!

9/10

piątek, 6 maja 2011

Anioł - L. A. Weatherly

Jak wyobrażacie sobie anioły? Jako dobre i piękne istoty w białych szatach ze złotą aureolką nad głową? Albo uważacie, że to ludzie po śmierci stają się niebiańskimi stworami? A może macie jeszcze inne równie niesamowite ich wyobrażenie? Czy w ogóle w nie wierzycie? Myślę, że anioły stworzone przez L. A. Weatherly zaskoczą każdego. Nawet Ciebie.

Willow mieszka u cioci razem ze swoją chorą umysłowo mamą. Dziewczyna ma szesnaście lat, ale po tym co przeszła, wydaje się dorosła. Chodzi do szkoły, gdzie jest uważana za dziwaczkę. Ma tylko jedną przyjaciółkę. Uwielbia naprawiać samochody i jest w tym naprawdę dobra. A do tego posiada dziwną zdolność: gdy dotyka ludzi, widzi ich przyszłość. Od razu ją polubiłam, wydawała mi się twarda, odważna. I nie myliłam się.
Alex, agent CIA i Zabójca Aniołów w jednym, dostaje nakaz zabicia Willow. Gdy odnajduje dziewczynę, widzi, że coś tu się nie zgadza. Nie jest ona złym aniołem, pożywiającym się ludźmi, którego powinien zlikwidować. Jednak nie jest także w pełni człowiekiem. Chłopak postanawia ją śledzić.

Bohaterka próbuje pomóc swojej koleżance ze szkoły: Beth, która uważa, że widziała anioła i potrzebuje rady. Wtedy Willow ma pierwszą styczność z tymi stworami, czuje, że one wcale nie są dobre. Gdy Beth wstępuje do Kościoła Aniołów, dziewczyna podejmuje ostatnią próbę uratowania znajomej. To zaprowadza ją do owego kościoła, w którym ludzie uważają, że jest niebezpieczna. Pragną ją zabić. Ratuje ją ciemnowłosy, nieznajomy chłopak, który wywozi ją stamtąd. Willow jest przerażona, wie, że właśnie uniknęła śmierci – strzelano do niej. W samochodzie obcy mówi, że nazywa się Alex i informuje bohaterkę, że jest ona półaniołem. I nie jest to żart. Próbuje jej wszystko wyjaśnić, na przykład to, że nie może wrócić do domu, bo i ludzie i anioły pragną jej śmierci, a także dlaczego jest tym, kim jest i przekonuje ją do pojechania razem z nim do jego przyjaciela. Dziewczyna nie ma wyjścia, razem z nieznajomym wyrusza w daleką podróż. Oboje szybko zaczynają pałać do siebie nienawiścią, co sprawia, iż wspólna jazda samochodem nie należy do wygodnych. Życie obojga jest zagrożone, poluje na nich masa ludzi, wierzących, że anioły są dobre. Co chwila czyha na nich niebezpieczeństwo. Alex przyzwyczajony do takich sytuacji, nieźle sobie radzi, Willow nie, czuje się samotna i tęskni za matką. A najgorsze jest to, że anioły uważają, że dziewczyna zagraża ich rasie, myślą, iż tylko ona jako jedyna stanowi dla nich zagrożenie. Czy uda im się przeżyć? Czy do końca wspólnej podróży będą się nienawidzić?

Podobało mi się, że autorka stworzyła takie anioły, jakich jeszcze nie było. Jako złe, okrutne, żywiące się energią ludzi stwory. Było parę wyjątków, które chciały nam pomóc, jednak szybko pozbawiano ich życia. Polubiłam bardzo bohaterów, Willow za jej nietypowość i odwagę, a Alexa bo był po prostu świetnym facetem: przystojnym, a do tego myślącym. O takich czasem trudno w naszym świecie :)

Uważam, że książka jest naprawdę wyjątkowa i jestem pewna, że wrócę do niej nie raz. Jest to powieść o nienawiści i miłości, o podziale rzeczy na dobre i złe i o odwadze, którą każdy z nas jest obdarzony. Ja jestem oczarowana i na pewno sięgnę po kolejne tomy. Gorąco polecam!

10/10

wtorek, 3 maja 2011

Przyrzeczeni - Beth Fantaskey

Czy kiedykolwiek przyszło Wam do głowy, że Wasza przyszłość jest zaplanowana, że pewnego dnia zjawi się ktoś, kto powie, kim macie być? Lekarzem, nauczycielem, pisarzem? Albo wampirzą księżniczką? Nie? Bo autorce „Przyrzeczonych”, Beth Fantaskey, tak! Co z tego wyszło? Zobaczcie sami.

Jessica mieszka z przybranymi rodzicami na wsi. Jako dziecko została przez nich adoptowana. Chodzi do szkoły, sprząta stajnie, jeździ konno. Jest dobra z matematyki, którą uwielbia. Twardo stąpa po ziemi. Do tego sprowadza się jej życie. Jej najlepszą przyjaciółką jest Mindy, znawczyni świata mody i fryzur. Jess to weganka z przymusu, jej mama i tata mają swoje dziwne teorie dotyczące jedzenia. Bohaterka interesuje się chłopakiem ze szkoły: Jake'm Zinn, ewidentnie niewidzącym świata poza Jessicą. W szkole dziewczyna ma wroga, który przy każdym kroku próbuje jej dokuczyć, robiąc aluzje do jej sylwetki. Zwykle ubiera t-shirty i dżinsy.

Jess dojeżdża do szkoły autobusem, przystanek ma pod domem. To tam pewnego dnia zobaczyła dziwnego chłopaka staromodnie ubranego. Nieznajomy miał w sobie coś, co wzbudziło lęk w bohaterce. Poczuła, że jest w niebezpieczeństwie. Na szczęście „kochany” pojazd nadjeżdża w odpowiednim momencie. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że obcy wypowiedział jej stare imię. Anastazja. Okazało się, iż ten chłopak w ramach wymiany międzynarodowej, będzie z nią chodził do szkoły. A nazywa się Lucjusz Vladescu. Przyjaciółka bohaterki od razu spostrzegła, że jest przystojny. Jednak Jess coś w nim nie pasowało. Wracając z mamą ze szkoły ponowne po spotkała i pokazała go jej oraz powiedziała, jak się nazywa. To wywołało zaskakującą reakcję mamy, która wysiadła z samochodu i poszła z nim porozmawiać. Zaprosiła go na kolację. Córka była zdumiona, ale mama obiecała wszystko jej wyjaśnić po powrocie do domu. Jednak na to nie było czasu, każdy miał coś do zrobienia. A gość przyszedł wcześniej i odszukał od razu dziewczynę w stajni. Po krótkiej wymianie zdań oznajmił jej, że jest wampirem, tak samo jak i ona, oraz że niedługo mają się pobrać. Przestraszona Jessica pomyślała, że jest wariatem, uderzyła go widłami i uciekła do domu. A tam rodzice opowiedzieli jej dziwną historię, w którą nikt o zdrowych zmysłach by nie uwierzył. Lucjusz zamieszkał pod ich dachem! Od tego momentu diametralnie zmieniło się życie Jessiki. Chłopak o dziwnych manierach nie odstępuje dziewczyny na krok i wszystko wokół kwestionuje. I jak tu normalnie żyć?

Lucjusz jest prawdziwym dżentelmenem, zachowuje się niezwykle dostojnie. Myślę, że każda kobieta chciałaby spotkać takiego mężczyznę. Na początku darzyłam go wielką sympatię, która niestety na koniec odrobinę osłabła. Pomimo to podziwiam autorkę za stworzenie takiej postaci.

Narracja Jessici przeplata się z bardzo zabawnymi listami Lucjusza do jego wujka, dzięki temu rozumiemy trochę więcej niż bohaterka. Czasami irytowała mnie ta jej niewiedza i miałam ochotę powiedzieć jej wszystko to, co sama wiedziałam. Niestety, było to niemożliwe. Nie podobało mi się to, że Lucjusz i Jess mieli pewne problemy z dogadaniem się, ale może to zrozumiałe w tej sytuacji? W każdym razie ich relacja była dość skomplikowana, a czasem napięta. A ja przez cały czas dopingowałam chłopaka, mając nadzieję, iż jego zaloty sprawią, że go pokocha.

Powieść ta zaczarowała mnie, na chwilę przeniosła mnie w inny świat, najpierw trochę podobny do mojego, ale potem do obcej mi Rumunii. Czytało mi się ją bardzo przyjemnie. Wątek niby oklepany, bo wampiry, przecież już tyle razy były, ale nie było Lucjusza z takimi manierami ani wampirzych księżniczek.

Wszystkim polecam. Jestem ciekawa, jak dalej potoczą się losy bohaterów. Mam nadzieję, że niedługo poznam odpowiedź na to pytanie, ale teraz polecam Wam „Przyrzeczonych”. Sięgnijcie po nią i zanurzcie się w ten piękny, tajemniczy świat, naprawdę warto.

Ocena: 9,5/10 ( bo jakiegoś małego czegoś mi zabrakło) :)

niedziela, 1 maja 2011

Dotyk. Śmiertelny Sekret - Laurie Faria Stolarz

Czy tak krótka książeczka  może doprowadzić do wielkich emocji ? Oczywiście, że tak! „Śmiertelny Sekret” napisany przez Laurie Faria Stolarz wzbudził we mnie wiele uczuć. Czasami był to strach o bohaterów, czasem rozbawienie ich wypowiedziami, a na sam koniec złość.

Narratorką jest Camelia, dziewczyna chodzi do liceum, ma dwójkę najlepszych przyjaciół i jest naprawdę zadowolona ze swojego życia. Aż do wypadku, w którym prawie nie zginęła, uratował ją wówczas obcy chłopak. Akcja powieści dzieje się trzy miesiące po tym zdarzeniu, jednak dziewczyna nadal nie może się otrząsnąć, cały czas wspomina jak nieznajomy dotknął jej brzucha. Nic dziwnego, że gdy chłopak zaczyna chodzić z nią do szkoły, jest nim zaintrygowana. Nazywa się Ben Carter i podobno jest mordercą. Plotka głosi, że zabił własną dziewczynę. To dlaczego nie jest w więzieniu? Camelia pragnie mu podziękować za uratowanie życia, jednak Ben twierdzi, że to nie on. Bohaterka jest pewna, że chłopak kłamie. W szkole wszyscy mu dokuczają, nie jest lubiany. Przyjaciele ostrzegają ją, by trzymała się od niego z daleka. Co się stanie, jeśli nie posłucha? Camelia zaczyna dostawać dziwne listy, ktoś ją prześladuje. Czy to Ben? Czy dziewczynie grozi niebezpieczeństwo? Do końca książki nie byłam pewna, kto jest prześladowcą, więc rozwiązanie tej zagadki mnie zaskoczyło. Jednak samo zakończenie zdenerwowało mnie, nie podobał mi się jego przebieg. Po skończeniu książki po głowie tłukło mi się jedno pytanie: „Jak można tak zakończyć powieść?”

Przyjaciółmi Camelii są Wes i Kimmie. To ich wypowiedzi wywoływały mój uśmiech. Uważam, że autorce udało się wykreować świetnych bohaterów. A Ben od razu zdobył moje serce, należy teraz do grupki moich ulubionych facetów książkowych. Oczywiście jak na paranormal romance przystało, ukrywa jakiś sekret. Książka wydaje się pełna schematów (szkoła, zwykła nastolatka, seksowny chłopak), ale tego, co ukrywa Ben jeszcze nie było.

Utwór Stolarz ma niewielką objętość (tylko 260 stron). Przeczytałam go naprawdę szybko. Akcja jest wciągająca. Narracja Camelii przeplata się z rozmyślaniami prześladowcy, co nadawało mu dreszczyku. Wszystko splata się w spójną całość. Moim zdaniem autorka odwaliła kawał dobrej roboty. Teraz pozostaje mi tylko czekać na kolejne części, jestem bardzo ciekawa, co może się w nich wydarzyć. Mam nadzieję, że ta seria zakończy się tak, jak bym chciała :)

Wiem, że zdania na temat tej książki są bardzo podzielone, ale moim oczekiwaniom sprostała, a nawet je przerosła. Tak więc polecam ją. Mam nadzieję, że spodoba się Wam równie mocno jak mi.

Moja ocena 9/10.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...